Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Da Costa wiedział, jak się z nim obejdzie Louba, więc pobiegł do baraków.
— Wasz mały człowiek poszedł do Louby! Prawdopodobnie Louba wysadzi go na scenę i każę mu tańczyć!
To wystarczyło.
Wyprzedzili go żołnierze, ale on przyszedł jeszcze na czas, by ujrzeć, jak wynosili oszołomionego Weldrake z cięciem na twarzy.
W środku było piekło!
Orkiestra grała dziko w widocznym wysiłku złagodzenia wzburzenia. Ludzie stali na stołach. Inni protestowali przeraźliwie. Pośrodku zaś kelnerzy i jakaś tancerka starali się powstrzymać rozwścieczonych żołnierzy.
— Chcemy Louby! — krzyczeli.
— Louba nie miał z tem nic wspólnego — wołała dziewczyna. — On nawet go nie widział! Kazał powiedzieć, że nie chce go widzieć! Był zajęty!
— Tak? Zajęty przy kole na górze i rujnowaniu tylu, ilu tylko potrafi!
— Kazał go wyrzucić!
— Nieprawda! Bo ten mały człowiek nie chciał zrozumieć i nie chciał odejść!
— Naprzód usunęliśmy go łagodnie...
— Powrócił!
— Gdzie jest Louba?
Gwar doszedł do punktu kulminacyjnego, gdy zjawił się Louba:
— Istotnie, panowie, istotnie! — Zachowanie się jego było oliwą na ogień ich wściekłości.
Coraz więcej żołnierzy gromadziło się. Da Costa podskakiwał tu i tam, by coś zobaczyć. Wiedział, że nadzieje jego zaczynają się realizować.