Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jednak przywitania go i udzielenia mu szczegółów o śmierci chłopca, podjął się Hurley Brown ze złem przeczuciem.
Spodziewał się, że Weldrake będzie to wysoki, zdecydowany człowiek — toteż zdziwił się, gdy spojrzenie jego padło na małą, skurczoną postać.
Jeżeli panowało już przedtem ogólne zburzenie, to teraz zwiększyło się na widok tego wzruszająco małego człowieka, na którego spadł ten cios. Było widoczne, że syn był jego światem — a śmierć jego niszczącem wstrząśnieniem.
Nie wyraził żadnej skargi — nie żądał żadnego współczucia. Był wzruszająco wdzięczny za okazaną mu uprzejmość. Drżał słysząc choćby najmniejsze, drobiazgowe opowiadanie o synu. Siedział w pokoju umarłego — sam, godzinami całemi — dotykając się jego rzeczy, czytając jego ostatnie notatki. Chodził codzień na jego grób — mała, samotna postać...
Sympatja dla Reggie Weldrake przeniosła się teraz na jego ojca. Na sam widok tego nieszczęśliwego małego człowieka zapalała się wściekłość, jaka żarzyła się w nich przeciw Loubie.
Da Costa rozdmuchał ten ogień.
Spotkawszy pewnego wieczoru błądzącego bez celu Weldrake zatrzymał go i wskazał na budę Louby.
— Tam syn pański został śmiertelnie ranny! — rzekł. — Tam i wielu innych zostało zniszczonych! Tam Emil Louba wzbogaca się niszcząc ludzi i doprowadzając ich do samobójstwa!
Wątła twarz Weldrake zwróciła się ku czerwonym światłom.
Da Costa zasiał ziarno i nie zdziwił się, gdy Weldrake kontynuując swój nerwowy spacer zmierzył wprost w tamtą stronę... Zwiedził wszystkie miejsca, w których bywał jego syn, z wyjątkiem tego jednego...