Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

okręgowego, a chociaż potrzebne były Jego zeznania przy śledztwie, był jednak wdzięczny za pominięcie, bo nie lubił udzielać objaśnień reporterom.
Gdy służąca zaanonsowała gościa, robił właśnie doświadczenia w swem laboratorjum.
— Poproś, Mary.
Był to Miller, służący Louby.
— Dzień dobry, Miller. To bardzo przykra historja. Bardzo mi cię żal. Przypuszczam, że także jesteś podejrzany. W takich wypadkach każdy jest podejrzany, więc me przerażaj się tem. Są jakieś dalsze wiadomości?
— Nie, sir, tylko to, że policja wyśledziła tego „Charlie“ aż do jego hotelu, ale już go nie było, gdy tam przybyli.
— Czytałem to — rzekł doktór — ale przypuszczają, że on jest wciąż w Londynie.
— Doktorze — Miller zawahał się — czy mogę panu coś powiedzieć... Przypomina pan sobie, gdy wyszedłem, by zobaczyć się z moją narzeczoną?
— Tak — rzekł doktór — nie było cię przez kwadrans, to znaczy dosyć czasu, jeżelibyś chciał — dodał żartobliwie — by wejść przez wyjście w razie ognia.
— Na miłość boską! Niechże pan takiego pomysłu nie wpycha w ich głowy! — zawołał zdenerwowany człowiek.
Doktór Warden zaśmiał się.
— Ja tylko żartowałem — może żart nieco wątpliwy, co? Więc cóż takiego?
Miller odetchnął głęboko.
— Otóż czy pan wie, że dom był śledzony?
— Słyszałem, że widziano tam niejakiego Weldrake, człowieka, którego nikt nie zna i którego teraz nie mogą znaleźć.
— Nie, nie on, sir. Ktoś, kogo znamy...
Doktór zmarszczył się.
— Masz na myśli mr. Leamingtona? Widziałeś go?