Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Obyś tego nie był zrobił! — rzekła wracając do krzesła pod oknem.
Wypatrzył się na nią.
— Teraz masz sposobność, jeśli chcesz zarabiać na życie — syknął. — Jeśli chcesz uciec, wracaj i powiedz pewnej osobie, czem jesteś i czem byłaś!
— Wiesz, że nie mogę — wiesz, żebyś umarł ze strachu, gdybym to uczyniła — rzekła wzruszając ramionami. — Jestem związana z tobą. Nic na świecie nie może nas rozłączyć.
Porwał gazetę i czytał znów.
— Policja będzie węszyć za mną po całym Londynie — a on miał twe listy, które znajdą!
Na sekundę promień nadziei zajaśniał w oczach kobiety.
— Pokazał mi je — mówił Berry — cisnął mi je w twarz. Powiedział, żem cię nie obłaskawił — wyśmiewał się ze mnie — pieniądze tylko wyżebrałem od niego. Powiedział, że trzeba będzie, byś wróciła do Rumunji.
— Nie wrócę — rzekła z ożywieniem. — Możesz mnie zabić, ale nie pojadę tam. Jeśli jest w tobie choć cień człowieka, to nie poślesz mnie znów do tego piekielnego życia!
Charles Berry w zamyśleniu gryzł wargi. Wróciło mu trochę odwagi.
— Całe szczęście, że dostałem pieniądze — rzekł — ale będziemy musieli czmychnąć stąd. Połowa ludzi w hotelu poznałaby mnie.
— Dokąd możemy odjechać?
— Do Deptford — tam jest jeden mój znajomy. Wystara mi się o mieszkanie. Powinniśmy tam odrazu pójść — jak ci już mówiłem.
— Kiedy chcesz jechać? — spytała podejrzliwie.