Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trainor skinął.
— Nie widzę, jakby on to mógł uczynić.
— Zeszłej nocy był w tym pokoju — sam sobie drogę utorował — rzekł Trainor, a brwi Millera podniosły się
— Tutaj? Jakże mógł wejść?
— Przez okno — wyważono je z zewnątrz.
Ale mówiąc to, detektyw wiedział, że najdokładniejsze badanie nie wykazało najdrobniejszych nawet znaków wyłamania okna siłą.
Miller potrząsnął głową stanowczo.
— To być nie mogło — rzekł. — Owej nocy mówiłem to urzędnikowi, prawda? Okna były zaśrubowane — dwie zakrętki, które były przymocowane do dolnej ramy.
Trainor wydał okrzyk zniecierpliwienia.
— Nie mówił mi pan o tem! Widziałem na dolnej ramie rygiel, który łatwo było wyważyć.
Miller poprowadził ich do sypialni i pokazał dwie małe dziury w ramie. Trainor zapalił światło i oświecił ramę. Dziury były bardzo małe i łatwo mogły zostać niespostrzeżone, szczególnie, gdy przyjęło się za fakt, że jedynem zamknięciem jest rygiel.
— Sam je wśrubowałem i zamykałem tuż przed przyjściem mr. Louby — jak zawsze. Zawsze zamykałem okna, przed jego przyjściem, ale zaśrubowywałem tylko na noc. Tego dnia uczyniłem to wcześniej, gdy się kąpał — tuż przed przyjściem „Charlie“. Noc była mglista, więc zakręciłem specjalnie dobrze, gdyż takie noce to noce włamywaczy.
Przeszukanie pokoju nie wykazało zakrętek, aż Trainor odsunął kapę pokrywającą łóżko poplamione krwią. Tam, na jedwabnych osłonach leżały śrubki.
— To musiało być pod ciałem — rzekł Trainor. — Nie zauważył ich pan?