Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trainor przyglądał się fotografji z żywem zainteresowaniem.
— A tak, bez rękawiczek. Ale czy to może Louby? — Odłożył fotografję. — Ale spójrzmy na tę drugą. — Świecznik?
Urzędnik wyjął dwie fotografję.
— Żadnych śladów, tylko mr. Browna, on podobno znalazł tę broń.
Inspektor wstał.
— Niech pan usiądzie tutaj — rzekł. — Mam wrażenie, że Louba siedział, gdy go zaatakowano i że osoba, która go uderzyła, siedziała czy stała koło biurka. Najwidoczniej uderzenie to było niespodziewane.
Stanął przy małem biurku.
— Niech pan odwróci głowę — proszę patrzeć na kominek — czy może mnie pan widzieć?
— No — widzę rękę sięgającą po świecznik. Ale ja się lego spodziewam... Nie, teraz nie mogę widzieć...
Inspektor Trainor położył na stół świecznik, który podniósł.
— Louba nie spodziewał się uderzenia — przyszło ono z tej strony. — Otworzył drzwi do jadalni. — Prawdopodobnie stąd. Większość ludzi siedzi nieco bokiem przy stole. Głowa jego była zwrócona ku kominkowi. Niech się pan tak usadowi.
Detektyw przeszedł przez dywan. Nagle spuścił rękę na ramię urzędnika, aż ten podskoczył.
— Nie słyszał mnie pan, co? Niechże Miller wejdzie! Miller wszedł do pokoju prawie równocześnie z naciśnięciem dzwonka.
— Miller, czy te drzwi były zamknięte w ową noc morderstwa?
— Nie wiem, sir.