Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To skórzana rękawiczka — można doskonale odróżnić. Papier musiał trzymać w dole lewą ręką, gdy pisał.
Trainor potrząsnął głową.
— Oczywiście. To zupełnie bezużyteczne, chyba po to, by udowodnić, że morderca miał rękawiczki, a jak na sobotni wieczór, dziwne byłoby, gdyby nie miał. Jest jeszcze coś?
— Wygląda jakby piszący używał suchego pióra przez kilka linijek, nie zdając sobie sprawy, że nie jest zmaczane w atramencie — rzekł urzędnik. — Łatwo było odbić, bo silnie naciskał, ale słów tych nie można odcyfrować. Te dwa pierwsze jedynie podobne są do słów. Brzmią one: beczka czy blaszanka i mika — na fotografji wypadły wyraźnie, ale inne są niemożliwe do odczytania.
Inspektor przyglądał się fotografjom w milczeniu.
— To mogłoby być napisane wcześniej. Nie pomyślałem, by zapytać się Millera o to. — Zadzwonił i wszedł służący.
— Nie, proszę pana — na biurku nie było popołudniu żadnej kartki papieru. Mr. Louba powiedział mi rano, bym zawsze przygotowywał papier i koperty w biurku i ganił mnie, że ich tam niema. Otworzyłem nową paczkę i napełniłem przedziałki w pół godziny przed powrotem z klubu mr. Louby. Przed przybyciem „Charlie“ kilka razy wchodziłem do pracowni.
— No, tyle jest w sprawie „P“ — rzekł — a skrzynka bronzowa?
Urzędnik wyjął fotografje.
— Odciski palców na sprężynce — Millera —
— Tak, to było nierozsądnie, że pozwoliłem mu jej dotknąć — rzekł Trainor.
— Ale gdzieindziej wyraźne odciski inne — niech pan spojrzy.