Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, wcześnie rano. Ale nie zaaresztowali go.
— Jest pan pewny tego? — spytała gorąco.
— Tak. Ale w tej sprawie przyszedłem właśnie. Oni tylko na razie go zaoszczędzili, bo zdaje mi się, że jest on przyjacielem Browna, ale — w służbie policyjnej niema przyjaźni, tylko obowiązek! Muszą wypełnić obowiązek nawet przeciw przyjaciołom. A to, co chciałem powiedzieć —
Pokrzepiła się znów na duchu.
— Nie zaaresztowali go, bo przekonał ich — przerwała. — Nie miał nic wspólnego ze śmiercią mr. Louby i udowodnił im to.
— Jego słowo nie może być dowodem w sądzie... Słyszałem jak rozmawiali wracając. Doktór Warden był z nimi.
— Zna go pan?
— Znam zdaje mi się wszystkich, którzy czemkolwiek złączeni byli z Loubą — odrzekł łagodnie.
— No — i dalej — co pan słyszał?
— Znaleźli na nim ślady krwi i przyznał się, że był w mieszkaniu po zabiciu Louby. Oni w to wierzą, ale — potrząsnął głową. — Trzeba go oddalić — szepnął — trzeba go usunąć!
Przeraźliwy strach przeszył ją.
— Gdyby było tego potrzeba, to poradziliby mu to oni — rzekła z przekonaniem.
— Nie, oni tego uczynić nie mogli. To są uczciwi ludzie. Mogą odroczyć zaaresztowanie w nadziei dowodu uniewinniającego go — ale nic pozatem. Proszę nie czekać, póki nie będzie zapóźno. Do życia nie zdoła go pani przywrócić. Jeżeli wierzy pani w jego niewinność, tem większy powód, by nie narażał się na to, by mu udowodniono winę.
— Uciec natychmiast, znaczyłoby uznać się winnym!
— Tylko do czasu, aż go uniewinnią, co, jak pani twierdzi, wkońcu stanie się. A jeżeli nigdy nie udowodnią