Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bartholomew milczał.
„Właśnie taką samą sumę ofiarujemy panu za pewne informacje, dotyczące ruchów partji Stu Czerwonych”.
„A jeżeli odmówię”?
„Nie odmówi pan”, odparł zamaskowany chłodno; „pieniądze są panu potrzebne, szczególniej teraz, gdy ma pan zamiar zerwać ze swymi przyjaciółmi“.
„Zbyt dobrze jest pan poinformowany...“ zaczął Bartholomew z dziwnym jakimś lękiem.
„Wiem bardzo dużo. Naprzykład, wiem, że zamierza pan uciec z Londynu i, że Lucus Woerhmann znajduje się obecnie w dokach w Neapolu ze względu na drobne jakieś uszkodzenie”.
Zdziwienie Bartholomewa nie miało granic, bowiem nikt, oprócz niego samego, nie wiedział, że Lucus Woerhmann był owym statkiem, którym miał nadzieję przedostać się przez Suez.
Dostrzegłszy jego zdziwienie, Manfred uśmiechnął się.
„Nie pytam o pańskie fundusze“, rzekł; „poprostu łatwo je odgadnąć. Musi pan jednak porzucić myśl o podróży. Obecność pańska w Londynie jest niezbędna dla naszego zwycięstwa“.
Bartholomew zagryzł wargi. Projekt ten nie zgadzał się z jego planami.
Przyszła mu do głowy zbawienna myśl.
Doskonale; jeżeli muszę, to muszę“, rzekł serdecznie, „lecz zanim dojdzie do zgody, czy wolno mi zapytać, z kim mam przyjemność. A poza tem,