Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Wszystko w porządku“, odparł Leon; „uciekali, jak stado owiec, a ja poprostu wszedłem swobodnie i bez żadnych wysiłków zabrałem dokumenty“.
„Cóż Bartholomew?“
Na twarzy Gonsaleza ukazał się rozradowany uśmiech.
„Najmniej był przerażony, a nawet wrócił potem po papiery“.
„Czyżby“?
„Wyobraźcie sobie, że uciekając zgubił czarne ziarnko grochu, możemy się więc spodziewać, że ujrzymy niedługo czerwone“.
„A zatem kwestja prawie rozwiązana“, rzekł Manfred z triumfem.

ROZDZIAŁ VI.
RADA SPRAWIEDLIWYCH.

Lauder Bartholomew miał znajomego, który był właścicielem farmy w Ugandzie. Nic dziwnego, że Bartholomew przypomniał sobie nagle o istnieniu tego człowieka i o tem, że zaprosił go on do siebie przed trzema laty na przepędzenie zimy Afryce. W Londynie zazwyczaj przesiadywał Bartholomew najchętniej w klubie, noszącym szumne godło Klub Społeczno-literacko-dramatyczny. Londyńczycy dla których klub ten był lokalem dość znanym, nazywali go poprostu Klubem Nocnym. Bartholomew postanowił opuścić Londyn nazajutrz, przepłynąć przez Brindisi i Suez, a stam-