Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Garreta najbardziej interesowała kwestja Czterech Sprawiedliwych, to jednak zdawał sobie doskonale sprawę, że Jessen nie mógł tematu tego poruszyć wśród członków Bractwa bez uprzednich przygotowań. Dopiero teraz, gdy skończył mówić, ze wszystkich stron posypały się pytania, na które zmuszony był odpowiadać, bowiem słuchacze łaknęli widocznie jego zdania.
„Jaką profesję przypisuje pan Czterem Sprawiedliwym?“ zapytał w pewnej chwili Falk, a pytanie jego spotkało się z ogólnym wybuchem śmiechu.
Wzrok dziennikarza porozumiewał się przez chwilę z spojrzeniem Jessena. W zmysłach obydwóch ludzi powstała podświadomie jedna i ta sama odpowiedź. Wargi Jessena wydęły się nieco, a ruchliwe jego palce stały się bardziej jeszcze ruchliwemi w tej chwili.
„Gdyby ktośkolwiek umiał mi określić, wytyczną linję postępowania Czterech Sprawiedliwych“, wycedził wolno, „wówczas mógłbym na pytanie to odpowiedzieć.“
Siwowłosy jegomość, popijający dotychczas w milczeniu swój giń, po raz pierwszy zabrał głos w tej chwili.
„Czy przypominacie sobie panowie Billy‘ego Marksa“ zapytał.
Głos jego był dziwnie ostry, jak głos człowieka, który rzadko zwykł wypowiadać swe zdanie.
„Billy Marks nie żyje.“ ciągnął dalej. „On jeden znał Czterech Sprawiedliwych, a nawet raz jednemu z nich ściągnął zegarek, a drugiemu notes.“