Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zdawało się, że słowa, wychodzące z ust jego, sączyły się kropla po kropli w dusze słuchających.
„To wszystko, co Falk wam przed chwilą powiedział,“ rzekł Jessen, wskazując jegomościa w pierścieniach, „jest prawdą w całej rozciągłości. Policja dlatego poprostu prześladuje złoczyńców, że są oni przeważnie ludźmi upartymi i niepoprawnymi. Zazwyczaj wracają oni do tego samego trybu życia, jaki pędzili przed zamknięciem ich w więzieniu. Czynią oni to dlatego, że nie znają źródła, z któregoby można było czerpać pieniądze z równą łatwością. Naprzykład Wally“, zwrócił się do młodzieńca, siedzącego opodal, „doświadczył, zdaje się. lego wszystkiego na sobie. Materjały, które dostały się do jego rąk, posiadały wartość zaledwie trzydziestu funtów i za trzydzieści funtów dostał dwanaście miesięcy ciężkich robót! Czyli mniejwięcej wypada dziesięć szylingów i sześć pensów za jeden taki tydzień, nie licząc już tego, co musiał zapłacić adwokatowi. Mniej więcej tę samą historję miał Garth, tu wskazał siwowłosego mężczyznę z wystającą szczęką, „ten gorzej jeszcze wyszedł na tym interesie, wypadło mu bowiem około szylinga za tydzień ciężkich robót.“
W tej chwili Jessen uchwycił niecierpliwy gest Falka.
„Wiem co Falk odpowie mi na to,“ ciągnął dalej spokojnie, „że wszystko, co mówię, zupełnie inaczej wygląda nazewnątrz i, że wówczas, gdy organizowałem Bractwo, zaznaczyłem we wstępnem przemówieniu, że musimy się zgóry wyrzec wszelkich filozoficznych rozpatrywać. Każdy z nas bowiem rozu-