Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Zaczekaj pan chwilę,“ rzekł. otwierając stojącą w kącie szafę i wyciągając z niej rewolwer.
Opatrywał przez chwilę troskliwie magazyn, co wywołało uśmiech na ustach Charlesa.
„Czy to będzie potrzebne?“ zapytał.
Jessen potrząsnął przecząco głową.
„Nie“, odparł w mimowolnem zmieszaniu, lecz zawsze wolę być zabezpieczony“.
„Obawa jakiegoś nowego odkrycia?“
Jessen skinął głową potakująco.
„Możliwe. Należy być zawsze w pełnym rynsztunku.“
Przeprowadził gościa zpowrotem przez wąski korytarz, w którym uprzednio zapalono lampę.
Garrett musiał dość długo czekać na mrocznej ulicy, zanim Jessen zaryglował bramę na wszystkie zamki. Wreszcie znaleźli się na Wolworth Road. Szli w milczeniu, kierując się w stronę ulicy Wschodniej. Obydwaj zdawali się znać dokładnie kierunek, bogiem szli dość prędko i pewnie, aż wreszcie zatrzymali się u bramy budynku jakiejś opuszczonej fabryki. Szczupły chłopak, pełniący funkcję odźwiernego, poznał ich widocznie od razu, gdyż wpuścił ich do wnętrza bez słowa. Po krętych schodach dostali się na górę, do jakichś wielkich drzwi, które Jessen pchnął silną dłonią i wprowadził przyjaciela do obszernego hallu. Tutaj dziennikarz ujrzał dziwną scenę. Znając doskonale ze słyszenia owe Bractwo, nigdy nie był wewnątrz lokalu, w którym się członkowie jego zbierali. W jednym kącie hallu stał wielki stół bilardowy, naprzeciw drugi stół, na którym leżały rozrzucone jakieś książki i pisma, a w całym