Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Czyżby to był Mr. Garrett?“ zawołał ze zdziwieniem.
„We własnej osobie“, rzekł Charles, wchodząc do wnętrza.
Gospodarz zajął się zamykaniem bramy na cały szereg zamków i łańcuchów. Potem przez długi korytarz wprowadził gościa do rzęsiście oświetlonego pokoju. Pokój ten był zupełnie inny, niż wszystkie w mieszkaniach, położonych na Presleystreet: ściany obite jasnosrebrną tapetą i przystrojone malowidłami; na pięknym, marmurowym kominku było zupełnie pusto, tak samo i na małych stolikach, stojących w czterech rogach pokoju. Jedyną ozdobą był wielki zegar, bardzo zresztą nieforemny, ustawiony na wysokiej konsoli. Miękkie futro niedźwiedzie służyło za dywan i przykrywało całą niemal podłogę. Gospodarz usadowił Charlesa w jednym z głębokich foteli, pokrytych ordynarną skórą, pamiętających prawdopodobnie bardzo zamierzchłe czasy, sam zaś usiadł przy stole, na którym leżała rozłożona jakaś książka, czytana pewnie w chwili, gdy gość zapukał do bramy.
Obojętnym ruchem głowy wskazał Garrett ową książkę.
„Strawa duchowa?“ zapytał.
„Zwykła rozrywka,“ odparł gospodarz i odwrócił książkę tytułową kartą ku gościowi.
„Haji Baba, Huma,“ przeczytał Charles.
„Tak, Haji Baba,“ powtórzył tamten.
Gospodarz był bez marynarki, a strój przypominał ubranie zwykłego robotnika; kołnierzyka nie nosił zupełnie, był zato ogolony i uczesany sta-