Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mięta pan, jak się cudownie złożyło z owym wywiadem u Jego Wysokości?“
„Tak,“ odparł Garret, jak zwykle, bez cienia entuzjazmu.
„Wówczas, gdy prawie połowa detektywów paryskich i londyńskich czyniła poszukiwania, pan wykopał tego człowieka w Ealing.“
„W Balham,“ sprostował Charles.
„Tak, słusznie, w Balham,“ zgodził się redaktor. „A teraz mamy...“
Charles wzniósł poważny wzrok ku sufitowi.
„To jest całkiem coś innego,“ rzekł krótko. „Poszukiwanie niemieckiego księcia, który ożenił się z chórzystką, nie może się równać poszukiwaniu ludzi, którzy umieją zabijać bez żadnych skrupułów.“
„Gdybym pana nie znał,“ mruknął porozumiewawczo redaktor, „posądziłbym pana o lęk“.
„Lękam się,“ odparł Charles bez zawstydzenia. „Nie chciałbym powierzyć tej pracy któremuś z młodszych reporterów,“ rzekł ze smutkiem redaktor, „zresztą, jak pan wyglądałby w takim wypadku; obawiam się jednak, że będę musiał to uczynić.“
„Proszę nie mieć żadnych skrupułów,“ odezwał się Chales obojętnie. „Chętnie dopłacę do tego interesu.
Reporter opuszczał bioro redakcji z cynicznym półuśmiechem i z dziwną jakąś tajemnicą na twarzy. Postanowił, wbrew przewidywaniom swego szefa, wyśledzić wszystko na swoją rękę, aby tem samem udaremnić pracę młodszego reportera, któremu sprawa ta miała być powierzona. Czyżby redaktor znał lepiej Garretta, niż on sam przypuszczał?