Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Pocóżeś pan przyszedł?“
„Przyszedłem, aby pomóc,“ rzekł zamaskowany mężczyzna chłodno. „Przypuszczam, że przydam się. Przyszedłem oddać swe usługi radzie.“
Wszyscy oniemieli na chwilę, tylko przewodniczący nie stracił panowania nad sobą.
„Pańskie usługi!“ zawołał.
„Usługi moje i moich trzech przyjaciół“.
„Lecz pan...“
„Pragnę rozgromić anarchję — i to jest wszystko. Należy zapomnieć na chwilę, że występuję przeciw prawu. Życie moje winienem wielu krajom, bowiem na rękach moich są plamy krwi wielu ludzi.“
Mówił to wszystko tak szybko i z taką prostotą, że nikt z obecnych nie śmiał mu przerwać.
„Zabijałem w imieniu sprawiedliwości. Wszystkich tych, których prawo omijało, karałem ja. Żaden z panów tu obecnych nie twierdzi prawdopodobnie, że Jack Ellerman, madame Despard lub Trelovitch byli ludźmi uczciwymi“.
Spojrzenia wszystkich utkwione byty w twarzy Palowitcha, gdy ten odrzekł:
„Trelovitch był królobójcą. Zwalniam pana z tego grzechu, monsieur.“
Nieznajomy skłonił się znowu.
„Zabijałem dla sprawiedliwości,“ powtórzył, „bez jakiejkolwiek nienawiści, czy pasji, a mówię teraz również w imieniu tych, którzy są ze mną“.
„A obecnie?“
„Obecnie,“ odparł zamaskowany, „zrodziła się w nas wielka, demoniczna siła, posiadająca znaczniejszą moc niż kiedykolwiek. Postanowiliśmy wal-