Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Hallo, Mr. Garrett,“ zawołał na powitanie, „cóż słychać w redakcji Megaphonu?“
Charles obserwował teraz dziwny jego wzrok i dostrzegł, jak tamten odetchnął z ulgą, gdy się dowiedział, że Charles całkiem przygodnie znalazł się na miejscu kongresu.
„Inżynierowie hydraulicy, sir Graham,“ rzekł Charles ze śmiechem. „Och, co za złośliwe zestawienie.“
Sir Graham spoglądał nań z powagą.
„Posłuchajcie, Garrett,“ zaczął, biorąc pod rękę dziennikarza i prowadząc go do hotelowego westibulu, „tragedją byłoby to dla nas, gdyby zaczęły o tem pisać gazety.“
„Bądź pan spokojny,“ uśmiechnął się Charles, „rozumiem, że specjalnie pragnęliście zachować ostrożność. Pragnąłbym jednak wiedzieć dla siebie samego, co ma znaczyć ta cała komedja.“
„Widzicie,“ rzekł mały człowieczek, pochylając się w zaufaniu nad dziennikarzem, „mamy tu do omówienia drobne kwestje, tyczące się taryfy towarowej przy przewozie towarów okrętami.“
„O,“ zawołał dziennikarz z mimowolną ulgą, „wyjaśnienie to zupełnie mi wystarczy. Nie będę panu zabierał czasu.“
Lekkim krokiem zbiegł po schodach hotelowych i po chwili wyszedł z hotelu na ulicę.
Charles Garrett znał doskonale życie gospodarcze Europy, a wszystkie skandale i plotki dworów panujących nie były dlań nowością. Naprzykład, dlaczego Maura zrzekł się proponowanego mu stanowiska ministra telegrafów; jaką rolę odegrała