Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Absolutnie,“ odparł Courlander spokojnie.
„A jako dowód?“ zapytał Poiccard, pochylając się nad stołem.
„Możemy spisać rejentalną umowę.“
„Zbyteczne,“ rzekł Manfred, „nie chcemy pańskch pieniędzy, ale uważamy, że pieniądze są najznakomitszą próbą.“ Umilkł na chwilę, poczem rzekł znowu przyciszonym głosem: „la Dama z Gratzu jest najbardziej niebezpieczna i musi być zabita.
„Szkoda jej,“ rzekł Courlander z mimowolnym smutkiem.
„Umowę naszą musimy przypieczętować odpowiednim toastem,“ zaproponował Manfred, wołając kelnera.
Wino zostało odkorkowane i napełniono niem szklanki. Manfred wstał z miejsca.
„Czterej, którzy byli Trzema, piją do Czwartego, który umarł i do Czwartego, który się narodził.“
Na Middlesex-street, w opróżnionej prawie sali stał Fałmoth, otoczony przez oddziały reporterów.
„Czy znalazł pan tu Czterech Sprawiedliwych, panie Falmoth?“
„Czy widział ich pan?“
„Czy wie pan o nich coś nowego?“
Każdy z reporterów miał dla inspektora jakieś bardzo ważne pytanie, nie dowiedziawszy się jednak niczego, przedstawiciele prasy poczęli odjeżdżać w złych humorach z sali obrad.
Ostatnie zabójstwo przy pomocy telefonu, było jeszcze sensacją zbyt świeżą, ażeby mieszkańcy Londynu zapomnieć mieli o istnieniu Czterech Sprawie-