Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dotychczas wśród ludzi, przed którymi nie ukrywałem swych uczuć.1“
„Czy należy pan do partji Stu Czerwonych?“ zapytał Manfred.
„Tak,“ odparł nowicjusz, „ale tylko dlatego, że partja ta pociągnęła mię za sobą w kierunku, o którym marzyłem.“
„Jakiż to kierunek?“
„Któż go zna dokładnie?“ szepnął Courlander; „niema tam określonych dróg, a przypuszczam, że i panowie nie możecie dokładnie określić, w jakim kierunku pójdą wasze przekonania“.
„Nie powiedziałem panu jeszcze ile ryzykujesz,“ rzekł Manfred, „i jakie obowiązki ciążyć na tobie będą. Czy jesteś pan człowiekiem zamożnym?“
„Owszem,“ odparł Courlander, „wystarczy mi do końca życia. Jestem właścicielem dużej posiadłości na Węgrzech.“
„Pytanie moje nie było bezcelowe, aczkolwiek nie sprawia nam wielkiej różnicy, czy jesteś pan biedny, czy bogaty,“ rzekł Manfred. „Czy jesteś pan przygotowany na sprzedanie swego majątku?“
„Posiadłość mą sprzedam bez wahania“, odparł młodzieniec z uśmiechem.
„A czy pieniądze odda pan do mojej dyspozycji?“
„Tak,“ brzmiała stanowcza odpowiedź.
„Bez zastrzeżeń?“
„Zupełnie bez zastrzeżeń.“
„A jeżeli,“ ciągnął dalej wolno Manfred, „jeżeli pieniądze te okażą się potrzebne dla naszych celów, czy nie będzie pan miał do nas pretensji?“