Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po chwili z estrady przywódcy partji Stu Czerwonych powtórzyli postanowienie Falmotha po francusku, niemiecku i żydowsku. Policja utworzyła kordon przepuszczając pojedynczo każdego z zebranych do stopni estrady.
„Simon Czech z Budapesztu“.
„Kto go zna?“
„Ja,“ brzmiała odpowiedź kilkunastu zgodnych głosów.
„Na miejsce.“
„Michał Ranekow z Odesy.“
„Kto go zna?“
„Ja“, rzekł gruby jegomość po niemiecku.
„A pan?“
Przed estradą stał mały człowieczek, który pocichu wymienił swoje nazwisko. Ktoś, stojący za nim, przedstawił się za jego ziomka i tem samem mały człowieczek również odesłany został na miejsce.
„Prostsza ceremonja, niż mi się zdawało“, odezwał się wysoki jegomość z długą, siwą brodą, mówiący ni to po niemiecku, ni po żydowsku. Z wielkiem zainteresowaniem obserwował on wszystkich egzaminowanych.
„Czy przypuszczasz, że ktoś z obecnych pozna w tobie tego, który zbił lampę?“ zapytał go niższy towarzysz, stojący tuż obok.
Wysoki mężczyzna potrząsnął przecząco głową. „Wzrok wszystkich zwrócony był na policję, a zresztą uczyniłem to tak szybko, że nikt nie mógł tego zauważyć.“
„A Dama z Gratzu? zapytał znowu tamten.