Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stojąc odwrócony plecami do drzwi, detektyw odparł spokojnie:
„Szukam dwóch ludzi, którzy podobno weszli do tej sali — dwóch członków organizacji, nie mającej nic wspólnego z partją Stu Czerwonych. Oni to...“
„Co takiego?“ stojąca na estradzie kobieta pochyliła się naprzód, a w oczach jej zabłysły dziwne iskry.
„Wiem, wiem!“ zawołała z zapartym oddechem; „są to ludzie o których mówiłam przed chwilą, którzy tamują wszystkie moje ruchy i wszystkie ruchy naszej partji. Mam na myśli Czterech Sprawiedliwych“.

ROZDZIAŁ II.
CZTERECH SPRAWIEDLIWYCH.

Podczas przemówienia detektywa, wyższy z intruzów trzymał ustawicznie rękę w kieszeni.
Wchodząc na salę, rozejrzał się dokładnie wokoło i teraz orjentował się w niej zupełnie szczegółowo. Nie uszło jego uwagi, że elektryczny żyrandol, wiszący w jednym z rogów sali, umieszczony był niezbyt wysoko, tak, że z łatwością można doń było lęgnąć ręką.
Właśnie teraz, gdy na sali powstało zamieszanie, nieznajomy przybysz strącił nieznacznym ruchem klosz lampy i żarówkę. Rozległ się brzęk tłuczonego szkła i w tej samej chwili w sali zapanowały ciemności. Stało się to tak prędko, że ani detek-