Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Poco pan tu przyszedł?“ — zapytał szeptem prawie, „przecież grozi panu niebezpieczeństwo“.
„Wiem o tem“, odparł tamten z prostotą, „lecz myślałem, że mogę się przydać na coś. Jaki jest plan?“
W kilku słowach opowiedział mu Leon o wszystkiem. Młodzieniec zadrżał.
„Straszne to przejście dla George“a“, wyszeptał. „Jest to jedyna droga“, odparł Leon, „a George ma nerwy, jak stal“.
„A potem — jakie macie szanse ucieczki?“
„Oczywiście morzem. Mamy doskonałą drogę do Clacton, a tam czeka już na nas statek“.
Gonsalez otworzył szufladę biurka i wyjął z niej jakiś papier.
„Gdyby pan mógł nam w tem pomóc“, rzekł, „byłbym ogromnie wdzięczny“.
Młodzieniec napisał na dokumencie swe nazwisko, które brzmiało Courlander i oddał papier Gonsalezowi.
„Są tam moi ludzie, którzy was nigdy nie wydadzą“, rzekł. „Poza tem druty telegraficzne i telefoniczne zostaną przecięte punktualnie o ósmej tak, aby Chelmsford został zupełnie odcięty od świata“.
Z małą bańką benzyny wyszedł młodzieniec z mieszkania i wrócił do swego samochodu.

ROZDZIAŁ XXII.
EGZEKUCJA.

Przeszedłszy małe drzwi, prowadzące do dyżurki portjera (drzwi te zamykane są zawsze uwa-