Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oczywiście nie miała pieniędzy“, zauważył Poiccard, ziewając.
„Ani pensa. Partja Stu Czerwonych zaprzestała jej dawać, lecz ja jej dałem“...
„Zupełnie naturalne“, przyznał Poccard.
„Długo musiałem ją namawiać, żeby przyjęła. Poprostu oszalała na punkcie obawy o George‘a. Ucieszyła się strasznie, gdy jej opowiedziałem o wszystkiem“.
„Mam wrażenie“, ciągnął po chwili dalej, „że jest ona w George‘u zakochana“.
Poiccard spojrzał na przyjaciela znacząco.
„Nareszcie się domyśliłeś, zawołał ironicznie, wychodząc do swej sypialni.
Następny dzień zastał ich przy pracy. Należało zmontować tajemnicze maszyny i załadować je na platformę ciężarowego samochodu. Koło jedenastej przed południem rozległo się tajemnicze pukanie do drzwi. Gdy Leon otworzył drzwi, na progu ukazał się obcy jakiś szofer. Zakomunikował on, że na drodze stoi samochód, któremu zabrakło benzyny i dlatego prosi, aby mu panowie trochę benzyny pożyczyli. Po chwili w korytarzu ukazał się właściciel auta, który zdecydowanym ruchem odesłał szofera do samochodu.
„Chciałem panom zadać kilka pytań, tyczących się mego auta“, rzekł z dystynkcją.
„Prosimy do pokoju“, rzekł Leon, wprowadzając gościa do gabinetu.
Zamknął uważnie drzwi za sobą i zwrócił się do jegomościa, okrytego długiem futrem: