Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Bardzo przelotnie“, odparł Leon, podchodząc do okna i wyglądając przez nie z zaciekawieniem. Naprzeciw okien pokoju, w którym się znajdowali wznosiła się oficyna więzienna. Leon powrócił do stołu i napełnił kawą stojącą przed nim filiżankę. Dochodziła dopiero szósta, lecz Leon przez całą noc nie kładł się zupełnie.
„Minister spraw wewnętrznych“, odezwał się po chwili, popijając kawę, „jest stanowczo nieostrożny w swojej korespondencji. Nazwałbym go raczej człowiekiem nieprzewidującym“.
Było to a propos przybycia Manfreda do Chelmsford.
„Odwiedziłem ostatnio kilku wysokich dygnitarzy i jestem oczarowany ich inteligencją. Czy znasz Willingtona, który zamieszany jest w jakąś straszną aferę? Pozatem idzie wysoki kanclerz, który nienawidzi sekretarza ministerstwa wojny...“
„Ach, tego, co wydaje pamiętniki“, zawołał Poiccard.
Gonsalez skinął potakująco głową.
„Ten sam; za pamiętniki te dostał tysiąc funtów, aczkolwiek nie warte one nawet pensa. Apartament jego umeblowany jest prześlicznie, a przyjął sobie teraz już trzeciego służącego“.
„Jesteś chodzącą encyklopedją, Leonie“, zaśmiał się Poiccard.
Leon zawtórował mu..
Praca ostatnich kilku tygodni dała się obydwom porządnie we znaki. Przedewszystkiem dużo czasu zajęło przygotowanie książki „Trzy miesiące w Marokko“, której każdy rodział rozpoczy-