Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Garret, siedzący wśród reporterów pochylił się do swego przyjaciela.
„Czy zauważyłeś, Jimmy, jak dziwnie ten proces jest prowadzany? Czy nie uważasz, że dzieje się tu wielka niesprawiedliwość? Prowadzenie filozoficznych rozmów skończy się powieszeniem oskarżonego“.
„Jestem tego pewien“, mruknął Jimmy.
Następnie sir William Seddon, oskarżyciel publiczny rozpoczął swą przemowę. Wywołała ona szmer oburzenia na s di, wszyscy bowiem niemal słuchacze, mimo niezwykłej sensacji, jaką im dał proces Manfreda, mimowoli skłaniali się na stronę oskarżonego.
Przy samym końcu obrad udzielono głosu Manfredowi, który z zupełnym spokojem, malującym się na bladej jego twarzy, powstał z miejsca.
„Wysoki sądzie“, rzekł. patrząc śmiało przed siebie“.
Na sali zapadła taka cisza, że słychać było wyraźnie skrzypienie piór reporterskich po papierze
„Nie przypisuję wielkiej wagi do swojej przemowy“, ciągnął dalej oskarżony, „ani też nie wmawiam sobie, że to, co powiem wam, panowie sędziowie, zmieni wasze zdanie o mnie. Jestem pewien, że zdanie to w ciągu długiego śledztwa wyrobiliście sobie już przedtem. Pragnąłbym tylko raz jeszcze stwierdzić, że do czynów zarzucanych mi przyznaję się i, że całą odpowiedzialność przyjmuję na siebie, choćby ze względu na to, że byłem przywódcą naszej organizacji. Celem naszym było unieszkodliwianie ludzi, którzy przysparzali wiele