Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

które nie istnieją“? zapytał, „nadawania nazw wyimaginowanym zatokom, miastom i górom? Właśnie ja mam zamiar zabrać się do podobnej pracy, odczuwam bowiem niezwykłą ochotę dokuczenia naszemu Scotland Yardowi“.

Na dzień przed oznaczoną datą procesu, Falmoth uczynił to niezwykłe odkrycie. Ażeby być ścisłym, należy dodać, że odkrycie to uczynił nie sam Falmoth, bowiem właściciel pensjonatu przy Gowerstreet zakomunikował mu. że dwaj tajemniczy ludzie wynajęli w pensjonacie jego pokoje. Przybyli oni późnym wieczorem, niosąc teczkę, zawierającą dziwne jakieś plany. Starali się przez cały czas obecności swej w pensjonacie twarze swe ukrywać w cieniu, a twarz jednego z nich, okolona długą brodą, wydała się właścicielowi pensjonatu twarzą człowieka fałszywego. Nadomiar wszystkiego zapłacili za pokoje zgóry i to było dla właściciela pensjonatu faktem najbardziej dziwnym. Gospodarz pokazał gościom pokoje z bijącem z oczekiwania sercem, pragnąc jak najszybciej donieść o wszystkiem posterunkowi policji. Jeden z mężczyzn nazywał drugiego „Leon“, a wśród szeptów usłyszał gospodarz, jak mówili o „biednym Manfredzie“.
Wynająwszy pokoje, wyszli razem, zaznaczając, że wrócą zaraz po północy; kazali przytem napalić w sypialni, ponieważ noc była niezwykle wilgotna i zimna.
W pół godziny potem cała historja opowiedziana została Falmothowi przez telefon.