Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Stanowczo za pięknie to wygląda, aby mogło być prawdą“, orzekł detektyw, wydał jednak odpowiednie instrukcje.
Pensjonat około północy został otoczony przez tajnych agentów, tak jednak dowcipnie, że żaden z przechodniów nie mógł tego zauważyć. O trzeciej nad ranem Falmoth zadecydował, że tajemniczy goście zostali przez kogoś ostrzeżeni, wyważył więc drzwi ich pokoju, ażeby przeszukać wnętrze. Jedyną rzeczą, jaką znaleziono była owa teczka, zawartością której było kilka nic nie znaczących papierów. Dopiero pod sam koniec rewizji Falmoth przeszukując teczkę dokładnie znalazł coś, co go zastanowiło.
„Pallo“! zawołał, bowiem w ręce jego wpadły tajemnicze jakieś plany. Schował je do kieszeni i na odchodnem wydał polecenie:
„Proszę mieć oko na ten pensjonat. Nie przypuszczam, aby ludzie ci mieli wrócić, ale jeżeli wrócą, należy ich ująć“.
Całą siłą motoru pognał Falmoth przez puste ulice samochodem swym do Scotland Yardu, gdzie zbudził głównego komendanta policji z głębokiego snu.
„Co się stało?“ zapytał komendant, gdy detektyw wszedł do pokoju.
Falmoth rozłożył plany.
Komendant zmarszczył brwi i gwizdnął przeciągle.
„Jest to, o czem mówiłem“, rzekł Falmoth. Szef rozłożył plany na obszernym stole.
„Plany więzenia w Wandsworth, Pentoaville