Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uczony nie tracił powagi.
„Przypuszczam, że lekcje tego rodzaju są dla mnie zupełne zbyteczne“ zaczął.
„O, przydałyby się panu bardzo“, odrzekł Manfred, „stałby się pan może jeszcze większym uczonym, jak naprzykład Antonio de Costa i Feliks Hedemann; obydwaj oni twierdzą, że monografja pańska w pracy o pochodzeniu człowieka jest okropnym nonsensem“.
Z rumieńcem na twarzy opuścił Fresscini więzienną celę. W późniejszym artykule swym, podanym do dzienników londyńskich, orzekł on, że Manfred jest zupełnym degeneratem, na którego twarzy maluje się instynkt morderczy.
Wszystkie te zdarzenia uprzyjemniały. długie chwile oczekiwania i sprawiały, że pozorna tragedja Manfreda stała się kompletną komedją.
Na tydzień przed procesem, podczas rozmowy z dyrektorem więzienia, Manfred wspomniał coś o pragnieniu swem otrzymania nowego transportu książek.
„Co takiego chciałby pan?“ zapytał dyrektor, notując życzenia Manfreda na małej ćwiartce papieru.
„O, wszystko mi jedno“, rzekł Manfred leniwie, „mogą być podróże, życiorysy, nauka, sport — wszystko, co panu wpadnie w ręce“.
„Dam panu katalog“, zaproponował dyrektor, który nie był człowiekiem zbytnio oczytanym. „Jedynemi książkami podróżniczemi, które znam, są dwie rzeczy: „Trzy miesiące w Marokku“ i „Poprzez puszcze Ituri“. Jedna z nich napisana jest