Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nił to zazwyczaj, gdy dyrektor więzienia dowodził czegoś z powagą.
Dyrektor więzienia pożegnał go serdecznie i drzwi celi zamknęły się za nim z przeraźliwym zgrzytem zamków.
Manfredowi wolno było czytać dzienniki, co przyniosło mu niezwykłe zadowolenie. Dozorcy więzienni zmieniali się bardzo często, a to dzięki czujności dyrektora więzienia, który nie życzył sobie, aby Manfred zbytnio się z nimi zaprzyjaźnił.
„Od dzisiaj nie będzie pan otrzymywał gazet“, rzekł dyrektor podczas jednej ze swych porannych wizyt. „Otrzymałem takie polecenie z głównej kwatery. Prawdopodobnie komendę najwyższą zaniepokoił artykuł, zamieszczony w ostatnich dniach w Megaphonie.
„Nie zauważyłem go“, rzekł Manfred z uśmiechem.
„Ale mógł go pan zauważyć“, rzucił dyrektor sucho.
„Oczywiście“, zamyślił się Manfred.
„Czy naprawdę pan tego nie czytał?“
Manfred nie odpowiedział.
„Nie mamy o czem mówić“, zawołał po chwili dyrektor, siląc się na wesołość, „zamiast gazet może pan otrzymywać książki bez ograniczenia“.
A zatem umożliwiono Manfredowi czytanie krótkich rozdziałów, opowiadających o życiu nazewnątrz murów więziennych. Interesowało go to bardziej, aniżeli sensacyjne artykuły, podawane w gazetach. Pewnego razu, podczas wizyty dyrektora więzienia, Manfred zapytał: