Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kich konsekwencyj za swoje czyny“, rzekł spokojnie. „Uważam, że na szali przyszłości mojej nie zaważy absolutnie fakt przyznania, czy też nieprzyznania się do winy“.
Manfred skłonił się nisko.
„W zeznaniu pańskiem napiszę niewinny“, rzekł sędzia śledczy.
„Pozostawiam to uznaniu pana sędziego“, rzekł.
17- czerwca Manfred przekazany został władzom węziennym. Przedtem odbył jeszcze krótką konferencję z Falmothem, poczem opuścił celę tymczasowego aresztu.
Falmoth doszedł do wniosku, że trudno byłoby zanalizować myśli oskarżonego. W gruncie rzeczy detektyw był niezwykle zadowolony, że dobry los oddał w jego ręce przywódcę tak długo poszukiwanej tajnej organizacji. Jednocześnie jednak w duszy Falmotha zrodził się dziwny jakiś szacunek dla tego człowieka, który z takim spokojem znosił niezasłużoną może karę.
Gdy detektyw wszedł do celi, Manfred zajęty był czytaniem. Na widok gościa powstał z miejsca z wesołym uśmiechem.
„Witam, Mr. Falmoth“, zawołał, „wkraczamy w drugi i najbardziej poważny akt dramatu“.
„Nie wiem, czy ma mnie to cieszyć, czy smucić“, rzekł Falmoth tępo.
„Uważam, że powinien pan być zadowolony“, odparł Manfred z dwuznacznym uśmiechem, „zwyciężył pan“...
„Tak“, przerwał Falmoth sucho, „zdaję sobie