Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potrząsnął znowuż głową.
„Tak, tak, szeptała, usiłując mówić dalej. Niestety, słowa przychodziły jej z trudnością. Podniosła głowę wgórę i, złożywszy dłonie na jego ramionach, rozchyliła drżące wargi.
„Zabij mnie“, zawołała, „bo zdradziłam cię przed policją“.
Nie uczynił żadnego ruchu, siedząc spokojnie w głębokim fotelu, a nawet żaden mięsień nie drgnął w jego twarzy.
„Czy słyszysz“? wołała rozpaczliwie. „Zdradziłam cię dlatego, — że cię kocham, lecz nie wiedziałam o tem — nie wiedziałam o tem dotychczas“.
Domyśliła się z jego spojrzenia, ile go kosztować musiały ostatnie jej słowa, nie przypuszczała jednak, aby wiadomość o zdradzie nie wywarła na nim żadnego wrażenia.
„Nigdy nie mówiłam o tem nawet samej sobie“, szeptała; „nie pozwoliłam sobie nawet na myśl taką, a jednak było to we mnie przez cały czas, czekało... jestem teraz szczęśliwsza, chociaż ty umrzesz i chociaż każda godzina mego życia jest godziną męki. Jestem szczęśliwsza, że ci to powiedziałam, szczęśliwsza, niż przypuszczałam, że kiedykolwiek będę... Dziwiłam się dlaczego pamiętam o tobie i dlaczego o tobie myślę i dlaczego przychodziłeś do mnie we śnie co nocy. Myślałam, że dzieje się to dlatego, że cię nienawidzę, dlatego, że cię chcę zabić, lecz teraz wiem...“
Załamywała ręce w bezsilnej rozpaczy.
„Dlaczego nic nie mówisz“? zawołała. „Czy