Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pasażerem na okręcie „Pride of Dawmish gdzie pan był szkiperem“.
Stary chrząknął zmieszany.
„Bardzo niefortunny był wówczas interes“, wybąkał. „Gdybym się był zorjentował, na pewnoby się to nie stało... taki cenny ładunek... nie otrzymałem ani grosza asekuracji“.
Przenikliwy wzrok Manfreda utkwiony był w twarzy starego.
„Słyszałem coś wręcz przeciwnego“, rzekł z przekąsem. „Ktoś mi opowiadał....“.
„Kłamstwo, wszystko kłamstwo“, przerwał szkiper pośpiesznie.
„A co z obecnym ładunkiem?“ — zapytał Manfred sucho.
„Nie wiem, o co panu chodzi“.
Z bocznej kieszeni dobył Manfred portfel, z którego wyjął duży arkusz zadrukowanego papieru. Poprzez szkła binokli stary przeglądał tajemniczy papier.
„Wszystko w porządku“, rzekł. „Sto dwadzieścia paczek skór dla firmy Mereowski...“
„A ładunek nie oznaczony“, rzekł Manfred Spokojnie, „który nie nosi żadnego signum“?
Stary uśmiechnął się.
„Takich pytań nie powinien mi pan zadawać“.
„Wiem o nim, drogi panie“, rzekł Manfred. — Mam zamiar odesłać parni w zupełnie inną stronę, kapitanie Stansel: należy się panu wycieczka wypoczynkowa“.
Stary uśmiechnął się znowu.