Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podszedł wolnym krokiem do kobiety i zamaskowanych mężczyzn, stojących przy ognisku.
W tejże samej chwili coś niezwykłego zajęło uwagę Damy z Gratzu; kurczowo schwyciła ramię von Dunopa, bo oto na wszystkich zboczach pagórka zapalać się poczęły w niewielkich odległościach małe światełka, a między drzewami połyskiwały słabe jakieś blaski. Manfred zauważył ten jej niepokój.
Do uszu zebranych dobiegł brzęk stali i odgłos grającej wśród gór trąbki.
„Chciałbym widzieć więźniów“, rzekł starszy jegomość spokojnie, a Leon poprowadził wszystkich w stronę małego domku. Gdy starszy mężczyzna wymówił nazwisko swe, towarzysze Damy z Gratzu zadrżeli. Jegomość odebrał z ręki zamaskowanego swego towarzysza zwój papieru i począł wolno odczytywać straszny wyrok. Mocą wyroku, zarówno więźniowie, zamknięci w małym domku, jak i członkowie partji Stu Czerwonych, zebrani przy ognisku, skazani byli na śmierć. Gdy sędzia ukończył czytanie, podszedł bliżej do więźniów, aby ukazać im prawomocną pieczątkę księcia, poczem cofnął się parę kroków poza ognisko, gdzie czekał już nań tłum przybocznych strażników cywilnych w długich, hiszpańskich płaszczach.
Dama z Gratzu nie mogła zebrać sił; trudno jej było zorjentować się w sytuacji, w której tajna organizacja Czterech Sprawiedliwych postępowała ręka w rękę z prawem hiszpańskiem.
Stała bez ruchu, gdy tymczasem Gonsalez i Poiccart wprowadzali więźniów zpowrotem do