Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śliwymi pasażerami i dopiero, gdy samochód zniknął na zakręcie pierwszej przecznicy, poczęły iść wolno przed siebie.
„Oryginalni ludzie“, zauważył wyższy.
„A najbardziej“, odparł drugi, „von Dunop, nieprawdaż?“
„Jest on tym, który rzucił bombę na szwajcarskiego prezydenta“.
Niższy zaśmiał się złośliwie.
„Doczekał się swojej kreski“, rzekł.
Szli dalej w milczeniu, a gdy zegar wieżowy wybił ósmą, byli już na Oxford-street.
Wyższy mężczyzna machnął laską i przejeżdżająca taksówka zatrzymała się tuż przed nimi.
„Na Oldgate“, dwaj mężczyźni zajęli miejsca w samochodzie.
Przez dłuższy czas jechali w milczeniu i dopiero, gdy przejeżdżali przez Newgate-street, niższy z mężczyzn zapytał:
„Czy myślisz teraz o tej kobiecie?“
Tamten skinął głową w odpowiedzi, a towarzysz jego począł mówić dalej:
„Jest ona niezwykle trudnym problemem, a jednocześnie osobą najbardziej niebezpieczną. Żeby choć nie była tak piękna i młoda. Przecież wszyscy jesteśmy tylko mężczyznami, George, a natura przeważnie mało ma wspólnego z logiką. Według planów natury, zawsze prawie mężczyzna samiec wybiera kobietę samicę na matkę swych dzieci“.
„Venenum in auro bibitur“, dodał towarzysz, wyglądający na zawodowego detektywa. „Wszystkie sprawy, w których biorę udział, zazwyczaj mają