Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

denji, a Schmidt poznał ich odrazu z fotografij, które otrzymał od głównego zarządu, owej pamiętnej nocy... Angielskie gazety opisałyby to w rubryce straszliwych morderstw, bowiem szczegóły zbrodni były naprawdę przerażające. W kronice kryminalnej, ku wielkiej radości Schmidta, zapisano, że morderca nie został wykryty.
Cała ta historja stanęła teraz jasno w pamięci anarchisty, właśnie w chwili, gdy automobil się zatrzymał — może policja dowiedziała się czegośkolwiek? Z zewnątrz, z ulicy dobiegł go przerażony męski głos: „Dajcie spokój! O Boże! Dajcie spokój“. Czoło Schmidta pokryło się kroplistym potem...
Drzwi samochodu otwarły się nagle i w blasku latarni ulicznej zaświeciła lufa rewoweru w głębi samochodu.
„Radzę nie strzelać“, rzeki spokojny głos na ulicy, „tu są pańscy przyjaciele“.
Schmidt opuścił nadół rewolwer, bowiem znajomy jakiś kaszel dobiegł jego uszu.
„Von Dunop!“ — zawołał ze zdziwieniem.
„Jest także i pan Bleaumeau“, powtórzył głos z zewnątrz. „Proszę wejść prędko“.
Dwaj mężczyźni wsiedli do auta i bezsilnie padli na poduszki.
„Czekajcie łotry“, irytował się Bleaumeau, „czekajcie! Odpowiecie mi za to...“
Drzwi się zatrzasnęły i samochód ruszył z miejsca.
Dwaj mężczyźni, pozostali na ulicy, długo jeszcze obserwowali oddalający się wehikuł z nieszczę-