Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie znał zupełnie Londynu, to też nie miał najmniejszego pojęcia, dokąd go wieziono. W ciągu dziesięciu minut automobil nie przystawał ani na chwilę. Niepokój Schmidta wzrastał. Jedyne szczęście, że tajemniczy policjanci zostawili mu rewolwer, a mogli wszakże zażądać, aby oddał im wszystkie dokumenty, jakie miał przy sobie. Wówczas skompromitowałby się zupełnie. Ileż to bibuły przewoził we wszystkich kieszeniach ubrania.
Na litość Boską. Należałoby wszystko to zniszczyć. Zanurzył dłoń w wewnętrzną kieszeń swego płaszcza. Była pusta. Mała teczka skórzana zniknęła dziwnym jakiś sposobem. Twarz pana Schmidta poszarzała, bowiem partja Stu Czerwonych posiadała sprawy tajemnicze, o których policja londyńska dowiedzieć się w żadnym wypadku nie powinna. Palce nieszczęśliwego więźnia poczęły błądzić wśród ciemności po wszystkich kieszeniach ubrania. Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że papiery podstępnie zostały wykradzione.
Podczas gorączkowych jego poszukiwań, auto zatrzymało się nagle. Schmidt wyciągnął z kieszeni rewolwer. Postawił już wszystko na jedną kartę, aczkolwiek nie był człowiekiem umiejącym ryzykować wiele.
Przypomniał sobie w tej chwili los jednego z członków partji Stu Czerwonych, który sprzedał jakieś plany policji śledczej. Członek ów zmuszony był uciekać z Rosji. W całą tę sprawę zamieszana była również kobieta, a historja ta była tak straszna, ze opowiadano ją ze zgrozą. Uciekło ich wówczas dwoje — kobieta i mężczyzna: przybyli do Ba-