Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wać, z drugiej zaś strony, agenci jej nie przysłaliby jej tego człowieka, gdyby ta historja nie miała mieć dla niej żadnego specjalnego znaczenia.
„Senorita powinna zrozumieć, że dzięki memu doświadczeniu, dzięki memu arystokratycznemu pochodzeniu doszedłem do tego, że jestem człowiekiem bogatym i niejedna ukoronowana głowa pochyla się przede mną. Zrozumie teraz senorita, jakie wrażenie odniosłem, gdy zgłosił się do mnie ten człowiek, senor don Leon“. Na twarzy opowiadającego odbiła się rozpacz.
„Wybuduj mi pan dom“, rzekł, „który ma stanąć między górami, i ma być wzniesiony na niezwykle grubym fundamencie; drzwi muszą być obite żelazem. Dom ten powinni budować robotnicy, którzyby miejsca tego nie poznali już nigdy, którzyby nie opowiedzieli o budowie tej swym sąsiadom i nie namyślali się nad celem budowy“.
Don Emanuel umilkł na chwilę i przetarł dłonią czoło.
„Po pewnym czasie zgłosiłem się do niego. Dom był gotowy. Robotnicy wykończyli go w oznaczonym czasie, spełniając wszelkie moje polecenia. Za budowę otrzymałem tysiąc pesetów więcej, niż mi się należało; biorę to również na karb...
Niedokończone zdanie przerwała niecierpliwym gestem.
„Senor don Leon — jeżeli tak się istotnie nazywa — zapłacił mi. W całym tym djabelskim interesie to jedno przemawia na jego korzyść. Po uiszczeniu rachunku zapytał: „Czy jesteś pan dyskretny „Jak grób“, odpowiedział. „A zatem“, rzekł,