Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

waniem miasta, a specjalnie ulic, któremi orszak weselny miał przechodzić.
Na trzy dni przed zaślubinami królewskiemi, podczas gdy do Madrytu napływały coraz to większe fale ciekawych i zaprzyjaźnionych z dworem królewskim, główny komendant policji londyńskiej wezwał do siebie starszego detektywa Falmotha. W kilkanaście minut po otrzymaniu zawiadomienia, Falmoth stawił się w gabinecie szefa.
„Zamknij pan drzwi“, rzekł spokojnie komendant, skinąwszy głową na głęboki ukłon swego podwładnego. „Zagwarantowany mamy tydzień spokoju, w ciągu którego możemy coś przedsięwziąć“.
„Co pan ma na myśli, sir“? zapytał Falmoth.
„Zaślubiny królewskie“, odparł komendant, gniotąc w palcach arkusz papieru; „partja Stu Czerwonych nie może sobie darować figla, który im wypłatano owego pamiętnego wieczora w sali Audytorjum; poprostu uwzięli się na księcia. Uważam, że najlepszą rzeczą będzie, jeżeli pan uda się do Madrytu, bowiem mam wrażenie, że podczas uroczystości zaślubin grozić może księciu niebezpieczeństwo“.
„Chętnie pojadę“, odezwał się Falmoth po chwili namysłu.
„Doskonale“, zawołał uradowany komendant, „a może tam przy okazji spotka się pan z swymi przyjaciółmi, Czterema Sprawiedliwymi“.
Falmoth spojrzał ze zdziwieniem na szefa, lecz ten nie podniósł już wzroku od leżących na biurku papierów, które zdawał się pilnie studjować.