Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Dalej tak być nie może“, mówił komendant policji londyńskiej. „Przecież zasadniczo uchodzimy za najlepszą policję na świecie, powinniśmy więc podołać naszemu zadaniu“.
„Robimy wszystko, co jest w naszej mocy, sir“, odparł główny detektyw; „jeżeli uważa pan, że dymisja moja może poprawić sytuację...“
„Niechże pan głupstw nie opowiada“, oburzy! się komendant. „Czyż nie widzi pan...“
„Widzę doskonale i cieszę się, że wszystkie te zamachy nie uczyniły stolicy wielkich szkód. Według opinji naszych obywateli zapobiegają wszystkiemu Czterej Sprawiedliwi.
„Lecz my niczemu nie zapobiegamy. Wszelkie informacje zbiera pan...
„Od Rady Sprawiedliwych, to prawda; lecz cóż za różnica, skąd zbieramy materjał? Proszę mnie wysłuchać, sir. Należałoby wysłać poza granice kraju księcia Eskurialu, dodał po chwili poważnie. „Dowiedziałem się, że Czerwoni czyhają na niego. Informacje, o których mówię nie pochodzą tym razem od Czterech Sprawiedliwych, a otrzymałem je od człowieka, który mi tę wiadomość sprzedał. Dziś w nocy zobaczę go znowu, jeżeli do tej pory ktoś mi go nie utrąci“.
„Lecz książę jest naszym gościem“.
„I tak bawił tu za długo“, rzekł praktyczny zawsze detektyw; „pozwólmy mu wrócić do Hiszpanji, gdzie ma zawrzeć związek małżeński w najbliższych tygodniach. Pozwólmy mu wrócić do ojczyzny, aby mógł poczynić zakupy przedślubne“.