Strona:PL Edgar Wallace - Rada sprawiedliwych.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Piotr (prawdziwe jego nazwisko brzmiało Konoplanikow, był on jednocześnie reporterem gazety „Russkoje Znamia“), twierdził, że zebranie Stu Czerwonych w Londynie mogło osiągnąć cel, do którego od tylu lat dążono; on to sam wynajmował salę i zajmował się całą organizacją kongresu. Dla małego Piotra dzień ten był dniem niezwykłej wagi.
Największą radością delegatów partji „Stu Czerwonych“, których liczba członków dochodziła do 53.478, było to, że obradować mieli tu pod nosem angielskiej policji, która prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy z samego celu owego kongresu.
Okręty linji kopenhaskiej, jak również wszystkie ekspressy nadchodzące do Londynu, przywiozły całe mnóstwo delegatów z różnych stron świata na kongres Stu Czerwonych.
„Policję zawsze można omamić“, mówił mały Piotr z entuzjazmem; „poprostu mówi się, że zebranie nasze zwołane zostało w celach filantropijnych“.
Główny detektyw Falmouth pisał do pomocnika komendanta policji:
„Pismo Sz. Pana otrzymałem. Kongres Stu Czerwonych ma się zebrać dzisiejszej nocy w Phoenix Hall, na ulicy Middlesex, dzięki funduszom rosyjskiego Klubu Marynarzy. Należy nie wpuszczać do wnętrza osób niepowołanych. Załączam przy niniejszem listę osób, przybyłych na ów kongres do Londynu i oczekuję z niecierpliwością przesłania mi fotografij niżej wspomnianych osób“.
Tu następowały nazwiska trzech delegatów z Badenji: pan Schmidt z Freiburga, pan Bleau-