Strona:PL Edgar Wallace - Gabinet 13.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pewnego poranku wiosennego wyszedł z oddziałem roboczym za bramę więzienną. Budowali szopę, a Johnny przyjął na siebie godność i odpowiedzialność murarza. Lubił tę robotę, gdyż można było przy niej rozmawiać swobodniej, a Johnny Gray chciał się dowiedzieć od Lala Morgona czegoś o największym „drukarzu“.
— Tylko dziś nie za wiele gadać, — rzekł dozorca i zasiadł na stosie cegieł, przykrytym workiem.
— Nie, sir, — odparł Lal.
Był to chudy „dożywotni“ w wieku około pięćdziesięciu lat, który miał tylko jedną ambicję: żyć jeszcze dość długo, aby sobie zasłużyć na nową karę więzienia.
— Ale nie przez jakieś tam włamanie, Gray, — rzekł, kładąc cegłę na właściwe miejsce; — ani przez strzelanie, jak stary Legge wlazł do więzienia; ani przez szwindel ze Spider King’iem, jak ty na swoje zarobiłeś.
— Ja swoich trzech lat nie dostałem przez szwindelze Spider King’iem, — odparł Johnny spokojnie. — Nie wiedziałem, że Spider King był przemycony, kiedy go brałem na tor, nie wiedziałem, że to był zupełnie inny koń. Podstawili Spider King’a, żeby mię wpakować. Nie skarżę się na to.
— Wiem, że jesteś niewinny — jak wszyscy tutaj, — rzekł Lal pobłażliwie. — Jestem w tej klatce jedynym winnym. Dyrektor też to mówi. „Morgon“, powiada, „rad jestem, że mam przynajmniej jednego winnego, który nie jest ofiarą intryg lub okoliczności, jak wszyscy inni w tym zakładzie“, powiada.
Johnny nie odezwał się więcej na ten temat. Nie miał powodu. Fakt ten był ponad wszelkim sporem. Był on najdokładniej poinformowany o wielkich oszustwach na placach wyścigowych i pozostawał w związku z ludźmi, którzy zakładali się o przemycane konie. Przyjął zasądzoną mu za to karę trzech lat więzienia bez szemrania,