Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/523

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziewuch.... To z tego widać tak wymiotło mu w brzuchu?..
Stary nie odpowiadał w dalszym ciągu, zawziął się w milczeniu i tylko słychać było gwałtowne połykanie pochłanianych łyżek jadła.
— Mówię do was przecie, ojcze, moglibyście odpowiedzieć mi choć przez wdzięczność! — zawołał zirytowany Kozioł.
Fouan nie podniósł nawet z ponad miski swoich mętnych, nieruchomo wpatrzonych w nią oczu. Zdawał się nie słyszeć, ani nie widzieć, jak gdyby był o sto mil zdaleka, jak gdyby chciał pokazać, że wrócił tylko, żeby się najeść, że żołądek jego jest tutaj, ale nie serce. Wyskrobywał teraz dno miski łyżką, szorując po niem z całej siły, żeby nie pozostawić nic ze swojej porcji.
Liza, poruszona tym apetytem wygłodzonego, odważyła się wtrącić.
— Daj mu spokój, widzisz, że udaje trupa.
— Niech no nie zachciewa mu się więcej urągać mi! — dodał rozjuszony Kozioł. — Raz jeden mogło mu to jeszcze ujść na sucho. Ale niech sobie zapamięta przeklęty uparciuch; dzisiejsza historja ma mu posłużyć za naukę! Jak jeszcze raz dokuczy mi swojem upominaniem się, wyrzucę na zbity łeb na ulicę. Niech tam zdycha z głodu!
Fouan, skończywszy jeść, zwlókł się z wysiłkiem z krzesła. Niemy wciąż, zachowujący grobowe milczenie, które zdawało się potęgować wciąż, odwrócił się do syna plecami i poczłapał pod schody aż na swoje posłanie, na które rzucił się w całem ubraniu. Sen zmógł go tam odrazu; zasnął w jednej chwili, nie oddychając prawie, ciężkim, ołowianym snem przemordowania. Liza, która poszła zajrzeć do niego, wróciła do męża, mówiąc, że kto wie, czy stary nie umarł. Ale Kozioł, który zadał sobie trud pójścia, wzruszył tylko ramionami. Właśnie też! Umarł! Alboż to się umiera tak łatwo?! Musiał dobrze natłuc się po drogach, że