Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/522

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niami wody, mroku; głowa jego była już pusta zupełnie, przestała nim rządzić, nogi poruszały się jeszcze automatycznie, wiódł go już tylko instykt zwierzęcy. W ten sposób, wbrew woli swojej niejako, znalazł się znów w kuchni Kozłów, której drzwi otworzył, sam nie wiedział jak i kiedy.
Kozioł i Liza dojadali właśnie pozostałą z dnia poprzedniego zupę z kapusty. Kozioł na szelest kroków odwrócił głowę i spojrzał na Fouana, milczącego, spowitego w kłęby pary, dymiącej się z przemoczonej jego odzieży. Minęła długa chwila, wreszcie Kozioł odezwał się tonem drwiącym:
— Wiedziałem, że ojciec nie będzie miał wstydu.
Stary, zesztywniały, zacięty, nie otworzył ust, nie wymówił słowa.
— No, babo, daj mu żarcie, kiedy głód sprowadził go z powrotem.
Liza wcześniej już podniosła się i przyniosła staremu miskę zupy. Ale Fouan wziął miskę i usiadł na boku, jak gdyby nie decydując się usiąść do stołu razem z synem i synową; nie przeszkodziło mu to jednak wychleptać żarłocznie całą zawartość. Całe jego ciało dygotało w gorączce nasycania głodu. Kozioł kończył tymczasem swoją wieczerzę bez pośpiechu, kołysząc się na krześle, wydziubując zdaleka końcem noża kawałki sera i zanosząc je odrazu do ust. Bawiła go żarłoczność starego; patrzył na znikające w bezzębnych jego ustach czubate łyżki i podkpiwał sobie z niego.
— Widzę, że ten spacer na świeżem powietrzu dodał ojcu apetytu. Ale codzień żeby ojciec chciał tak wsuwać, zadużoby kosztowało wyżywienie ojca.
Stary pochłaniał i pochłaniał, i tylko przelewało mu się w grdyce. Nie wymówił wciąż ani słowa. Za to Kozioł używał na nim ile wlazło.
— A, stare łobuzisko, pozwala sobie hulać po nocach za domem!.. Licho go wie! Może poszedł do