Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zobaczę — rzucił za całą odpowiedź, podnosząc się z ziemi, aby zakończyć rozmowę.
Winobranie trwało, dopóki nie zapadła noc. Wozy wciąż przywoziły puste beczki i odwoziły pełne. Na winnicach, ozłoconych łuną zachodzącego słońca, pod kopułą różowego już teraz nieba, uwijano się gorliwie z koszykami i koszami wpośród ogólnego upojenia sokiem jagód. Bercie zdarzył się niemiły wypadek. Sparła ją nagle taka kolka, że nie zdążyła nawet schronić się pod płot: matka i Lequeu musieli osłonić ją we dwoje, kiedy przykucnęła między palami. Zauważono to z sąsiednich winnic. Wiktor i Delfin chcieli przybiec jej na pomoc, niosąc papier, Flora jednakże i miatka Bécu powstrzymały ich. Wszelkie żarty mają swoje granice i tylko ludzie źle wychowani poważają się przekraczać je.
Zaczęto wreszcie zabierać się do odwrotu. Pierwsi wyruszyli Delhomme‘owie. Starsza kazała Hilarjonowi ciągnąć wóz razem z koniem, Lengaigne’owie i Macqueronowie kumali się z sobą, odurzeni i rozczuleni, nawpół już tylko przytomni, niepamiętający o odwiecznej swojej rywalizacji. Zwróciła zwłaszcza uwagę wszystkich szczególna wymiana uprzejmości pomiędzy księdzem Madelinem a Zuzanną. Brał ją prawdopodobnie za damę, widząc ją tak strojnie ubraną, szli też obok siebie, on — wyraźnie pełen szacunku, ona — czuląca się słodko, gorliwie wypytująca go o porę mszy niedzielnej. Za nimi postępował Hjacynt, nieprzejednany wróg sutanny, ponawiający nieustannie obmierzły swój żart w upartem zacietrzewieniu pijackiem. Co pięć kroków unosił w górę pośladek, aby ulżyć sobie po swojemu. Dziewczyna gryzła z całych sił wargi, aby nie wybuchnąć śmiechem, ksiądz udawał, że nic nie słyszy, i oboje, zachowując największą powagę przy akompanjamencie szczególnej muzyki, wymieniali wielce pobożne myśli, idąc tak za szeregiem wolno toczących się wozów ze zbieraczami wina.