Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cię, jak się zarabia pieniądze pracą i utrzymywaniem wszystkiego w porządku i ładzie.
Elodja, cała we łzach, przywarła ponownie ustami do pierścionka.
— Chciałabym — dodała pani Karolowa — żeby obrączka ta posłużyła ci przy własnym twoim ślubie.
Ale przy tem ostatniem słowie, na samą myśl o małżeństwie, młoda dziewczyna, pomimo smutku, jakim była przejęta, doznała tak głębokiego wstrząśnienia, tak niezmiernego zażenowania, że rzuciła się, nie wiedząc co począć, na łono babki, aby ukryć na niem zawstydzenie, malujące się wyraźnie na jej twarzy. Babka uspokoiła ją, uśmiechając się pobłażliwie.
— No, no, nie wstydź się, kochanie... Musisz się przyzwyczaić do tej myśli, niema w niej nic zdrożnego. Nie mówiłabym chyba o tem w twojej obecności, gdyby miało to być coś złego... Kuzyn twój, Kozioł, pytał się mnie właśnie, co zamierzamy uczynić z tobą. Sądzę, że zaczniemy chyba od wydania cię zamąż... No, no, nie wstydź się, podnieś na nas oczęta, nie zagrzebuj się w fałdach mojego szala. Poranisz sobie cerę od ocierania się o wełnę.
I, zwracając się do innych z uczuciem głębokiego zadowolenia, dodała:
— Cóż mówicie do tego wychowania? Nie ma o niczem pojęcia! Nic a nic nie wie!
— Ach, gdybyśmy nie mieli tego aniołka — westchnął pan Karol, — bylibyśmy doprawdy niepocieszeni z powodu tego, o czem wam mówiłem... W dodatku moje krzewy różane i moje goździki ucierpiały badzo w tym roku; nie wiem też, co się dzieje z moją ptaszarnią, wszystkie ptaki pochorowały się. Jedyna moja pociecha to łowienie ryb, wczoraj udało mi się złowić trzyfuntowego pstrąga... Po to przecież mieszka się na wsi, żeby mieć przyjemności, prawda?
Rozstano się. Państwo Karolostwo powtórzyli