Przejdź do zawartości

Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedziała. Ale ona stała wciąż, zmięszana, osłupiała, jak gdyby nie rozumiała, o co chodzi. Nie mogła powiedzieć: nie!, nie rzekła jednak: tak! Kozioł wpił w nią morderczy wzrok, chcąc niejako wtłoczyć jej napowrót w gardło owo przyzwalające: tak! Jeżeli wyjdzie za mąż, nietylko straci ją, ale straci także ziemię. Nagła świadomość tej konsekwencji rozbestwiła go do reszty.
— Zastanówcie się, ojcze, zastanówcie się, szwagrze Delhommie, czy nie mierzi was oddanie tego dzieciucha staremu huncfotowi, przybłędzie z nie naszych stron, licho go wie skąd, co włóczył się już przedtem po całym świecie?... Ładny mi frajer! Nieudały stolarz, co ni z tego ni z owego przerobił się na chłopa, bo pewnie miał do ukrycia nieczyste jakieś sprawki!... W słowach jego czuć było całą nienawiść chłopa, osiadłego od pradziada na roli, do miejskiego robotnika!
— To i cóż? Jeżeli ona mną nie wzgardzi, a i ja jej rad — powtarzał Jan, powstrzymując się od wybuchu, bo postanowił sobie, że, przez wzgląd na nią, da jej pierwszej opowiedzieć o łączącej ich miłości.
— No — rzeknij ty, Franusiu, słówko!...
— To prawda! — zawołała Lizka, której pilno było wydać zamąż siostrę, aby się jej pozbyć. — Co ty masz tu do gadania, jeżeli oboje mają się ku sobie? Dziewczyna obejdzie się bez twojego przyzwolenia; dziw i tak, że cię nie zjechała, jak się patrzy!.. Głupi jesteś i tyle!...
Kozioł zrozumiał, że jeżeli dziewczyna powie: tak! będzie po wszystkiem. Najwięcej zwłaszcza obawiał się, że jeżeli wyjdzie na jaw stosunek Jana z Franusią, ślub będzie uważany za jedynie słuszny. W tej chwili właśnie wchodziła na podwórze Starsza, a za nią państwo Karolowie, którzy tym razem sprowadzili Elodję. Przywołał ich gestem, sam jeszcze nie wiedząc dobrze, co ma powiedzieć. Nagle krew przy-