Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/672

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

częto się rozchodzić, resztki poszarpanych materyj pokrywały kontuary; złoto dźwięczało w kasach; klientela zaś zrabowana, zgwałcona, wychodziła nawpół zwalczona, ze skrytym wstydem. — W ten sposób on je posiadał, trzymał je w swej władzy, ciągiem nagromadzeniem towarów, obniżaniem cen, zaprowadzeniem „zwrotów”, galanteryą swoją i reklamą. Zawojował nawet matki; królował nad wszystkiemi, jak brutalny despota, którego kaprys podkopuje rodziny. Jego kreacya wprowadziła nową religię. Bazar jego zastąpił żądnym wrażeń duszom kościoły, zaczynające się opróżniać skutkiem chwiejącej się wiary. Kobieta spędzała u niego wszystkie wolne godziny, które niegdyś pełne wstrząśnięć i niepokojów schodziły jej w głębi kaplic: — był to nieunikniony odpływ namiętności nerkowej; ciągle wskrzeszana walka bóstwa jakiegoś z mężem, nieustająca, wznawia na cześć dla ciała i boskiej cząstki piękności. Gdyby zamknął swój magazyn, powstałoby zamieszanie uliczne, coś nakształt rozpaczliwego krzyku dewotek, którymby odebrano ołtarz i konfesyonał. Pociąg ich do zbytku tak się wzmógł w ostatnich dziesięciu latach, że pomimo spóźnionej godziny, snuły się wśród budowy metalicznej wzdłuż wschodów zawieszonych w powietrzu i wiszących mostów. Pani Marty z córką, zabłąkane aż na wyżynach, odbywały pielgrzymkę, pomiędzy meblami. Pani Bourdelais, którą zatrzymywała dziatwa, nie mogła się wyrwać z od-