Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/671

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

białości wznosiła się wśród płonącej białości jutrzenki. Białe światło wytryskało z perkali i płócien galeryi Monsigny, podobne do pierwszej smugi światła, ukazującej się na niebie od strony wschodu. Wzdłuż galeryi Michodière, norymbergskie towary, pasmanterye, artykuły paryzkie i wstążki, rzucały blaski oddalonych wzgórz, świecąc perłową białością guzików, bronzów posrebrzanych i pereł. Lecz najgłośniejszy śpiew wypływał z centralnej nawy, drżącej od płomieni: bufy z białego muślinu naokoło kolumn lekkie tkaniny bawełniane i piki, drapujące schody, białe kołdry zawieszone jak chorągwie, gipiury i koronki, unosząc się w powietrzu, otwierały nieznany firmament marzeń, drogę do raju, pośród oślepiającej białości, gdzie uroczyście obchodzono gody ślubne nieznanej królowej. Namiot jedwabny rozbity w halli, stanowił alkowę olbrzymią, z białą kotarą z gazy białej i tiulu białego, których blask chronił przed oczami ciekawych białą nagość panny młodej. Wszędzie panowała tylko białość olśniewająca: białość świateł, w której zlewały się wszystkie białości, pył z gwiazd śnieżnych, unoszący się w jasności białej.
Mouret wciąż się przyglądał swej rzeszy kobiet, snującej się pośród migotania świateł. Cienie czarne mocno odbijały od płowego tła. Długie prądy bruździły tłum, gorączka tego dnia wielkiej sprzedaży sprawiała zawrót we wszystkich tych krzyżujących się z sobą głowach. Za