Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pójdzie, że przepadł; sam nie wiedząc dlaczego: nawet na twarzach przechodzących dam czytał ten wyrok. Jak na złość, pani Boutarel, ona która zawsze kupowała, odchodząc rzekła:
— Nie, nic mi się niepodoba; zobaczę, namyślę się...
Mouret patrzał za odchodzącą. Gdy po chwili pani Aurelia przybiegła na jego wezwanie, usunął się z nią na bok i zamienili z sobą kilka szybkich słów. Z rozpaczonym gestem, mówiła ona widocznie, że się sprzedaż nie ożywia. Przez chwilę stali naprzeciw siebie, przejęci zwątpieniem; jakie generałowie kryją zwykle przed żołnierzami. Potem rzekł głośno z dobrą miną:
— Jeżeli zabraknie panien, to weź pani jednę z pracowni... zawsze się na coś przyda...
Zgryziony przystąpił potem na nowo do swego przeglądu. Od rana unikał Bourdoncle’a, którego trwożliwe uwagi drażniły go; ale spostrzegł go wychodząc z odziału bielizny, gdzie sprzedaż szła jeszcze gorzej i musiał wysłuchać obaw. Powiedział mu wtedy bez ogródki, żeby poszedł do dyabła, nie oszczędzając w złych chwilach starszych subiektów.
— Dajże mi pokój! Wszystko dobrze idzie. Skończy się na tem, że tchórzy wyrzucę za drzwi.
Stanął potem sam jeden oparty o poręcz wschodów wiodących do halli. Ztamtąd górował nad całym magazynem, mając dokoła siebie oddziały antresoli i parterowe poniżej. Na górze pustka