Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziawszy, Dyoniza zaczęła je przebierać, układać starannie i na nowo rozwieszać w szafach. Było to podrzędne zajęcie początkujących panien. Już się nie wzbraniała, wiedząc, że od niej żądają biernego posłuszeństwa, czekała ażeby pani Aurelia pozwoliła jej sprzedawać, jak pierwiastkowo miała widać zamiar. Jeszcze składała, kiedy się ukazał Mouret. Na jego widok doznała wstrząśnienia i zarumieniła się, niewiedząc dlaczego. Znowu uległa osobliwej trwodze, sądząc że do niej przemówi; ale nawet jej niewidział; już sobie nie przypominał tej dziewczynki, którą był poparł, pod wpływem przelotnego, choć miłego wrażenia.
— Pani Aurelio! — zawołał nakazującym głosem.
Był on trochę blady, jednak wzrok miał jasny i stanowczy. Obszedłszy wszystkie działy, przekonał się, że są puste i nagle obok uporczywej wiary w swe szczęścia, błysnęła mu w głowie możliwość porażki. Wprawdzie wybiła dopiero jedenasta godzina, a wiedział z doświadczenia, że tłumy przybywają po południu; ale niektóre symptomata niepokoiły go. Podczas innych wyprzedaży, ruch objawiał się od rana, a dziś nie widać było nawet tych kobiet bez kapeluszy, klientek z tejże samej dzielnicy, przychodzących do niego po sąsiedzku. Jak wszyscy wielcy wodzowie, w chwili rozpoczęcia boju, tak i on uległ zabobonnej trwodze, pomimo zwykłej trzeźwości człowieka czynu. Zdawało mu się, że sprzedaż nie